Kiedyś przyznałem, że wbrew kilku złożonym na blogu deklaracjom jednak zawieram ugody . Powiem więcej: czasami przez lata usilnie skłaniam dłużników do zawarcia ugody.
Weźmy na przykład sprawę którą niedawno zakończyłem: ugoda po prawie pięciu latach. Szmat czasu.
Rzecz jasna ta ugoda nie wzięła się znikąd – bowiem aby mogła być zawarta dłużnik musiał do tego dojrzeć a ja przez te lata pomagałem mu w podjęciu decyzji 🙂
Wyglądało to mniej więcej tak:
- pewna spółka z ograniczoną odpowiedzialnością – notabene z Wołomina – w drugiej połowie roku 2013 zakupiła towar w spółce jawnej, z którą jestem związany niemal od powstania
- wołomińska spółka jak się później okazało: nie zapłaciła w terminie
- po upływie terminów płatności dłużna spółka była wzywana do zapłaty – był to pierwszy sygnał mający skłonić ją do dobrowolnej zapłaty, ale jak się pewnie domyślasz pozostał bez echa
- w czerwcu 2014 otrzymałem dokumenty od wierzyciela, skierowałem pozew do sądu przeciwko dłużnej spółce i uzyskałem nakaz zapłaty – był to drugi sygnał który w mojej intencji miał sugerować jej szybką zapłatę
- w lipcu 2014 wszcząłem (i był to trzeci krok nakłaniający do ugody) egzekucję przeciwko spółce (egzekucja, jak zresztą z góry przewidywałem, okazała się bezskuteczna jednak potwierdzone to zostało dopiero w grudniu 2014)
- następnie w okresie od kwietnia do grudnia 2015 przeprowadzałem wyjawienie majątku wraz z przymusowym doprowadzeniem prezesa zarządu, który okazał się matką głównego wspólnika (wyjawienie majątku spółki miało być czwartą sugestią nieśmiało zachęcającą do ugody)
- w międzyczasie (2015) okazało się, że rada jakiej udzielałem we wpisie Patrz w przyszłość i żądaj poręczeń przydała się wierzycielowi – bowiem na początku współpracy z dłużnikiem (gdy łatwiej od kontrahenta uzyskać cokolwiek) uzyskał weksle poręczone przez wspólnika a zarazem prokurenta (prokura wydaje się typowym sposobem kierowania z „tylnego siedzenia” i unikania odpowiedzialności za długi). Weksle te odnalazły się w czasie, gdy zostały przedsięwzięte kroki przeciwko spółce. Wezwałem poręczyciela do zapłaty weksla. Był to piąty sygnał podszeptujący ugodę.
- od lipca 2015 do maja 2016 „sądziłem się” z poręczycielem weksli. Powództwo miało być szóstą zachętą do ugody.
- ponieważ niektóre pozwy z weksla uprawomocniły się wcześniej wszcząłem na podstawie wydanych nakazów egzekucję przeciwko poręczycielowi. Była to rzecz jasna siódma przymiarka doprowadzenia do dobrowolnej zapłaty długu.
- jak można się domyślać egzekucja przeciwko poręczycielowi również okazała się bezskuteczna dlatego przeprowadziłem (styczeń 2016) wyjawienie majątku tegoż. Traktowałem to jako ósme podejście do polubownego rozwiązania sporu.
- w trakcie wyjawienia majątku poręczyciel oświadczył, że nie dokonywał rozporządzeń mieniem w ostatnich 5 latach – podczas gdy ja wiedziałem coś zupełnie innego 🙂 Złożone przez wierzyciela w grudniu 2016 zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 300 k.k. oraz 233 k.k. było dziewiątą próbą doprowadzenia do ugody.
- dziesiątym podejściem doprowadzenia do ugody – było wytoczone we wrześniu 2016 powództwo pauliańskie przeciwko małżonkowi poręczyciela, na którego poręczyciel ów przeniósł majątek natychmiast po otrzymaniu wezwania do zapłaty weksli (vide: piaty sygnał podszeptujący ugodę).
- satysfakcjonujący mnie wyrok pauliański zapadł w grudniu 2017. Był on jedenastą próbą doprowadzenia do dobrowolnej zapłaty.
- dwunastym sygnałem do zawarcia ugody był akt oskarżenia wniesiony przez prokuraturę przeciwko poręczycielowi ( vide: próba dziewiąta)
- trzynastym sygnałem (a nawet alarmem) było powództwo z art. 299 k.s.h przeciwko członkowi zarządu dłużnika, którym jak wspomniałem (vide: sygnał czwarty) była matka głównego udziałowca
Dopiero po trzynastej próbie skłonienia do ugody – dłużnik „aluzju poniał„: w czerwcu 2018 została zawarta ugoda i dług został spłacony.
Nawiasem mówiąc został spłacony ze sporym naddatkiem 😉
{ 2 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Gratuluję Panu konsekwencji działania i kunsztu zaprezentowania w 13 pkt. tej historii. I profesjonalizm, i zdolności prezentacji/opisu przypadku. Pozdrawiam, Adam, Pruszków
🙂