Jakiś czas temu pisałem o tym jak udało mi się pomóc wierzycielowi a w zasadzie wierzycielce w egzekucji z nieruchomości w covidzie.
Ciekaw jesteś jak zakończyła się ta historia? Wbrew pozorom optymistyczny koniec tamtego wpisu okazał się dopiero początkiem prawdziwego galimatiasu 🙂 Posłuchaj:
Rzut oka wstecz
Historia zaczęła się w grudniu 2020 roku. Wtedy to zgłosiła się do mnie Pani E. (imię i nazwisko znane redakcji 😉 ).
Już wówczas od ponad 10 lat próbowała dochodzić roszczeń z zachowku – najpierw przed sądami (pierwsza i druga instancja) potem w egzekucji.
Z jednej strony sprawa wydawała się prosta: była już na etapie egzekucji, po opisie i oszacowaniu, był już złożony wniosek o wyznaczenie pierwszego terminu licytacji… Także już z górki 🙂
Z drugiej strony: mieliśmy grudzień 2020 roku zaś sprawa miała sygnaturę egzekucyjną z 2015 roku.
Oznaczało to ni mniej ni więcej, że sama egzekucja z nieruchomości trwała już od pięciu lat. Nie wróżyło to dobrze….
Dodatkową zagadką było to, że egzekwowana nieruchomość znajdowała się w odległości ponad 500 km od mojej kancelarii zaś sama wierzycielka zamieszkiwała w odległości ponad 700 km ode mnie i to w zupełnie w innym kierunku aniżeli egzekwowana nieruchomość.
Dlaczego nie skorzystała z pełnomocnika bliżej swojego miejsca zamieszkania czy położenia nieruchomości?
Ponadto przyznała, że przede mną było w tej sprawie już kilku pełnomocników i była z nich bardzo… niezadowolona. Hmm… Przyznasz chyba, że mogło to mnożyć wątpliwości…
Pytałem – co skłoniło ją do powierzenia sprawy właśnie mnie.
Przyznała, że zaciekawiły ją moje wpisy na blogu zaś moje zdjęcie profilowe na blogu wzbudza zaufanie i dobrze mi na nim (zdjęciu) z oczu patrzy 🙂
Wobec takich argumentów nie pozostawało mi nic innego jak próbować sprostać oczekiwaniom i podreperować zaufanie do zawodowych pełnomocników : )
Przepychanki z sądem
Skontaktowałem się z komornikiem.
Wyjaśnił mi, że sędzia nadzorujący egzekucję z nieruchomości jest przeciwny jej kontynuowaniu w okresie covidu. Sędzia stał na stanowisku, że egzekucja z tej nieruchomości jest w czasie covidu niedopuszczalna.
Uznałem , że w tej sprawie odmowa wyznaczenia terminu licytacji stała w oczywistej sprzeczności z przepisami.
Sędzia początkowo wyznaczył termin pierwszej licytacji po czym go odwołał. We wpisie Całkowity zakaz licytacji mieszkań w covidzie? Jak udało mi się pomóc wierzycielowi opisałem część tej historii.
(Pierwsza) skarga na przewlekłość
Pisemne próby przekonania sędziego do zmiany stanowiska spaliły na panewce. Nie przekonywało go, że jego stanowisko jest sprzeczne z brzmieniem przepisów.
Domagałem się pisemnej decyzji aby ją zaskarżyć. Otrzymałem informację, że odpowiedzi na moje pisma nie będzie.
Interwencja u prezesa sądu także nie przyniosła efektu. Dlatego zdecydowałem się na tzw. skargę na przewlekłość.
Sąd okręgowy stwierdził przewlekłość (po raz pierwszy)
Skarga została uwzględniona w całości 🙂
Sąd okręgowy w pełni podzielił moje argumenty i nakazał wyznaczenie licytacji.
Wytknął, że stanowisko sędziego sądu rejonowego jest nie tyle odosobnione – co w ogóle nieuzasadnione na gruncie obowiązującego prawa.
Wyznaczenie pierwszej licytacji
Po uwzględnionej skardze na przewlekłość sprawa wydawała się łatwa jak zjedzenie bułki z masłem.
Który sędzia ryzykowałby podpadnięcie sądowi wyższej instancji. W dodatku gdy sąd odwoławczy stwierdził przewlekłość i nakazał niezwłoczne wyznaczenie licytacji.
Wobec powyższego nadzorujący egzekucję sędzia sądu rejonowego wyznaczył termin pierwszej licytacji.
Oczekiwałem na ten dzień z nadzieją zakończenia sprawy. Takim optymistycznym akcentem zakończyłem właśnie wpis: Całkowity zakaz licytacji mieszkań w covidzie? Jak udało mi się pomóc wierzycielowi
Czy to koniec historii? Jak się domyślasz – na pewno nie. Inaczej obecny wpis nie miał sensu 🙂
Dlatego słuchaj dalej.
Odwołanie licytacji
Okazało się, że nadzorujący egzekucję nieruchomości sędzia sądu rejonowego za nic miał wytyczne sądu okręgowego, który stwierdził przewlekłość.
Sędzia był co prawda zobowiązany przez sąd okręgowy do wyznaczenia licytacji i formalnie ją wyznaczył – ale tylko po to aby ją… odwołać.
Na rozprawie wyjaśnił licytantom, komornikowi i pozostałym uczestnikom, że to on – a nie sąd okręgowy nadzoruje egzekucję – i dotychczas swojego zdania odnośnie niedopuszczalności licytacji nie zmienił.
Nie przyjmował do wiadomości, że jego stanowisko nie ma oparcia w przepisach.
Dodał, że wytyczne sądu okręgowego nie są dla niego wiążące bo godzą w niezawisłość jego orzekania. Następnie odwołał licytację 🙁
(Druga) skarga na przewlekłość
Nie ukrywam tego że byłem trochę przybity takim postępowaniem sędziego. Prowokująco lekceważył wytyki sądu nadrzędnego.
Z jednej strony odwołanie licytacji formalnie dało się obronić: zostały spełnione wytyczne sądu okręgowego i licytacja została wyznaczona i dopiero po otwarciu rozprawy odwołana.
Odwołanie licytacji zaś mieściło się w ramach kompetencji sędziego nadzorującego egzekucję i jego niezawisłości sędziowskiej.
Z drugiej strony wyznaczenie licytacji po to aby ją odwołać było działaniem pozorującym jedynie zastosowanie się do wytycznych sądu okręgowego.
Nie taki był sens wytycznych sądu okręgowego.
Dlatego zdecydowałem się na drugą skargę na przewlekłość.
Sąd okręgowy stwierdza przewlekłość (po raz drugi)
Z argumentacją drugiej skargi nie było tak prosto.
Chodziło o to, że przy przewlekłości musi upłynąć odpowiedni okres czasu między poszczególnymi czynnościami sądu.
Obawiałem się odrzucenia skargi gdyż taki termin jeszcze nie upłynął.
Jednak moja argumentacja przekonała rozpoznających skargę. Sąd okręgowy stwierdził przewlekłość po raz drugi.
Ponowne wyznaczenie pierwszej licytacji
Wobec konsekwentnego stanowiska sądu okręgowego – sędzia sądu rejonowego nadzorujący egzekucję ponownie wyznaczył termin pierwszej licytacji.
Z niepokojem czekałem na zgłoszenia licytantów: wszak sama egzekucja z nieruchomości trwała już ponad 7 lat zaś licytacja była dwukrotnie odwoływana.
W takiej sytuacji nawet najbardziej cierpliwy oferent mógłby stracić cierpliwość.
Na szczęście położenie nieruchomości było na tyle atrakcyjne, że znaleźli się chętni licytanci którzy wpłacili zaliczkę.
Licytacja dochodzi do skutku
Jako, że powierzchnia nieruchomości była bardzo duża i jej wartość znaczna – jedynie dwóch licytantów wpłaciło zaliczkę.
Temu który zaoferował najwyższą cenę sąd udzielił przybicia.
Ktoś kto nie zna realiów egzekucyjnych mógłby powiedzieć, że teraz już z górki. Otóż nic bardziej mylnego : )
Termin do zapłaty wylicytowanej ceny
Licytant który wygrał licytację miał określony czas na zapłatę ceny. Jednak wcale nie kwapił się z jej zapłatą. Wystąpił o przedłużenie terminu do jej dokonania.
Wbrew pozorom czas miał kolosalne znaczenie dla sprawy. Dłużniczka bowiem była w wieku bardzo – ale to bardzo zaawansowanym. Żadnego majątku poza nieruchomością nie miała.
W razie jej śmierci więcej niż pewne było to, że postępowanie spadkowe będzie musiał inicjować wierzyciel.
Kolejnym pewnikiem było to, że z uwagi na potężne zadłużenie spadek będzie konsekwentnie odrzucany przez spadkobierców. W razie odrzucenia w ich miejsce wchodzą kolejni.
W takiej sytuacji na wierzycielu ciąży obowiązek ustalania kolejnych grup spadkobierców i ich adresów. Wierz mi: to kolejne lata pracy i droga przez mękę.
Szczęściem dłużniczka nadal żyje i ma się dobrze 🙂
Zapłata ceny
Nabywca w końcu zapłacił wylicytowaną cenę. Sąd przysądził własność. Oczywiście – jak się domyślasz – takie postanowienie sądu jest doręczane (czas) i zaskarżalne (czas).
Z niepokojem odliczałem dni do uprawomocnienia. W końcu uprawomocnienie nastąpiło i można było przystąpić do planu podziału.
Plan podziału
Projekt planu podziału sporządził komornik. Sąd nieco go zmienił. Postanowienie sądu zostało doręczone uczestnikom (znowu czas).
Plan podziału uwzględnia kategorie pierwszeństwa.
Jak możesz się domyślać niektórzy wierzyciele mogą mieć subiektywne poczucie krzywdy.
Każdy z nich miał prawo złożenia środka zaskarżenia.
Dwóch wierzycieli reprezentowanych przez jednego profesjonalnego pełnomocnika zaskarżyło postanowienie sądu.
Szczęściem pełnomocnik ów w porę się zreflektował i cofnął swoje pismo zanim sąd je rozpoznał.
Nic by nie zyskał dla swoich mocodawców a zaszkodziłby wszystkim uczestnikom. W ten sposób plan podziału uprawomocnił się i mógł być wykonany.
Uff….
Wykonanie planu podziału
Po stwierdzeniu prawomocności postanowienia sądu o zmianie planu podziału akta trafiły do komornika celem wykonania 🙂
Pani E. którą reprezentowałem – była w szczęśliwej sytuacji:
a) wpisała hipotekę na nieruchomości dłużniczki
b) wpisała hipoteka przed wszczęciem egzekucji
c) wpisała hipotekę jako pierwsza z wierzycieli.
Dlatego też – w odróżnieniu od pozostałych wierzycieli – Pani E. otrzymała całą kwotę zachowku plus odsetki : )
W ten oto sposób zakończyła się – dwunastoletnia już chyba – walka Pani E. o odzyskanie zachowku.
Działałem w tej sprawie dwa lata i dwa miesiące. W tym czasie doprowadziłem sprawę do szczęśliwego końca 🙂
Nie powieliłem popularnego żartu o prawniku, który prowadził sprawę przez dziesięciolecia aby wykształcić w tym czasie dzieci 😉
Powierzając mi sprawę Pani E. mówiła, że traci już nadzieję, że kiedykolwiek odzyska należny jej zachowek z egzekucji nieruchomości. Obawiała się, że sama nie dożyje tej chwili.
Zwątpiła zarówno w sądy jak i pełnomocników. Tym bardziej cieszyłem się, że choć trochę odbudowałem jej wiarę w sprawiedliwość 🙂 Jej wzruszenie było bezcenne 🙂
A Ty jakie masz doświadczenia w egzekucji z nieruchomości którymi chciałbyś się podzielić ?
P.S. Jeśli chciałbyś Wierzycielu skorzystać z pomocy prawnej w egzekucji – zapraszam do kontaktu 🙂
Leszek Bloch
radca prawny
Photo by R ARCHITECTURE on Unsplash
***
Całkowity zakaz licytacji mieszkań w covidzie? Jak udało mi się pomóc wierzycielowi
Piszę uradowany – gdyż udało mi się pomóc wierzycielowi. Proces sądowy czy egzekucja zakłada równowagę stron i przepisy powinny ją zapewniać. Wielu uznaje wierzycieli za stronę silniejszą.
Tak jednak nie jest: to dłużnicy są cieszą się przywilejami i są faworyzowani. Wiem co czują wierzyciele bezskutecznie próbujący odzyskać swoje pieniądze [Czytaj dalej…]
{ 8 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
I dlatego właśnie w przypadku opisanym wyżej sędziemu rozpoznającemu sprawę w I instancji podejmującemu działania mające na celu obejście przepisów prawa powinien zostać z urzędu ogłoszony zarzut z art. 231 kk…….Tak dla zasady….. Kolejny sędzia w tego rodzaju sprawie zastanowiłby się kilka razy zanim podjąłby tego rodzaju decyzję……:).
Na szczęście mniej radykalne kroki okazały się finalnie skuteczne…
Niesamowity upór Panie mecenasie, gratulacje, choć po stronie sędziego też jak widzę był nie mały. Nie jest łatwe życie wierzycieli ostatnimi czasy…
Tak: wierzycielom nie sprzyja zarówno prawodawca jak i klimat społeczny. Tutaj dodatkowo upływ czasu także miał negatywny wpływ dla wierzycieli. Szczęściem zdążyliśmy…
O jak dobrze, że w końcu pojawił się nowy wpis. Początkowo sprawdzałam co tydzień, później co miesiąc aż co kwartał. Ale jest. Cieszę się. Nie zwątpiłam. Blog jest fenomenalny. Proszę częściej umieszczać wpisy.
Dziękuję za miłe słowa 🙂 Ostatnimi czasy zaniedbałem regularność wpisów. Mam nadzieję, że ją zwiększę – gdyż takie komplementy napędzają do działania 🙂
Świetny wpis. A jeśli mowa o adresach, to nasunęło mi się pytanie dotyczące tego, jaki jest najbardziej poprawny format zapisywania adresu zamieszkania / zameldowania w ważnych dokumentach (np. w dokumentach urzędowych, w umowach, w fakturach), w bankach i tak dalej?
Przykładowo, jeżeli mieszka się przy ulicy Przykładowej 1 mieszkania 10, to jak powinno podawać się swój adres:
A) jako „UL. PRZYKŁADOWA 1/10”
B jako „UL. PRZYKŁADOWA 1 LOK. 10”
B) jako „UL. PRZYKŁADOWA 1 M. 10”
?
Który format zapisywania adresu jest najbardziej poprawny?
– Czy format zapisywania adresu zamieszkania / zameldowania powinien być wszędzie taki sam, czy dopuszczalne jest wymienne używanie różnych formatów (np. w jednym dokumencie „UL. PRZYKŁADOWA 1/10”, w innym „UL. PRZYKŁADOWA 1 LOK. 10″, a w jeszcze innym- UL. PRZYKŁADOWA 1 M. 10”?
– Czy jeśli kontrahent wysłał ze swojego rachunku bankowego przelew z adresem „UL. PRZYKŁADOWA 1/10”, fakturę otrzymał z adresem: „UL. PRZYKŁADOWA 1 LOK. 10”, a notariusz do aktu notarialnego wpisał „UL. PRZYKŁADOWA 1 M. 10”, to czy może zostać to potraktowane jako błąd, który powinno się jak najszybciej poprawić (ponieważ taki błąd może powodować problemy, jak nie teraz, to w przyszłości)?
Proszę nie traktować mnie jako wyroczni 🙂 Nie jestem znawcą ani językowym purystą. W mojej ocenie każdy zapis jest poprawny i nie powinien nastręczyć problemów. Niemniej mówię to jedynie na podstawie swojej praktyki i doświadczenia.