W dobie dyskusji nad stanem polskiego przemysłu zbrojeniowego, zakupami nowoczesnego uzbrojenia z zagranicy i osławionym offsetem oraz roli Polski na arenie międzynarodowej warto przypomnieć czasy, gdy siła zbrojna Rzeczpospolitej Obojga Narodów – w postaci husarii – była obiektem zazdrości i westchnień nie tylko władców państw ościennych zaś sama Rzeczpospolita – mocarstwem „rozdającym karty”. Okazją ku temu jest 410 rocznica bitwy pod Kircholmem – jednego z najświetniejszych zwycięstw I Rzeczpospolitej, majstersztyku taktycznego w historii konfliktów zbrojnych oraz ewenementu na skalę światową – nie mającego sobie równego w dziejach.
Dlaczego ewenement: kompletne i miażdżące zwycięstwo nielicznych (3,5 tys) sił polsko-litewskich nad kilkakroć liczniejszymi (11 tys.) wojskami szwedzkimi, w rekordowym czasie (bitwa rozstrzygnęła się w pierwszych 20 minutach), całkowite rozgromienie przeciwnika (Szwedzi ok. 9 tys. zabitych – ponad 70% armii) przy minimalnych stratach własnych (po stronie polsko-litewskiej: 100 zabitych w tym 13 husarzy).
Zwycięstwo pod Kircholmem 27 września 1605r. (mimo trzykrotnej przewagi Szwedów) porównywane ze zwycięstwem Hannibala pod Kannami (mimo dwukrotnej przewagi wojsk rzymskich), stanowi pokaz staropolskiego kunsztu wojennego w wykonaniu błyskotliwego wodza – hetmana polnego litewskiego Karola Chodkiewicza. O niezrównanym talencie Chodkiewicza świadczą: wykorzystanie warunków terenowych, majstersztyk w postaci pozorowanego odwrotu (przy mniej wyćwiczonym wojsku mógł przerodzić się w panikę), maksymalne wykorzystanie atutów husarii jako siły przełamującej, uwzględnienie nawet kierunek wiatru na polu walki (dym wystrzałów i kurz wzbijany końskimi kopytami uniemożliwiał przeciwnikowi bieżącą ocenę sytuacji).
Na szczególne podkreślenie zasługuje nie tylko kunszt wodza ale również umiejętności i morale ówczesnej armii polsko-litewskiej, a w szczególności husarii – najlepszej jazdy w historii, która nie wahała się uderzać na kilkunastokrotnie liczniejszego przeciwnika i zwyciężać. Jako przykład niech posłuży straszne w skutkach uderzenie 300 husarzy i 300 rajtarów przełamujące pod Kircholmem 5600 piechoty szwedzkiej.
Innym przykładem wysokiego morale i zabójczej skuteczności husarii oraz geniuszu dowodzącego nią wodza – tym razem hetmana polnego koronnego Stanisława Żółkiewskiego – jest bezprecedensowe w dziejach zwycięstwo w bitwie pod Kłuszynem 4 lipca 1610 gdzie 2700 wojska I Rzeczpospolitej w liczbie 2500 husarzy oraz 200 piechoty pokonały 35 0000 armię rosyjsko-szwedzką. To właśnie wysokie morale pozwalało 140 husarzom pokonać pod Kutyszczami (26 września 1660) przeciwnika dysponującego nawet 25 krotna przewagą albo skutecznie bronić się 400 husarzom przeciwko 100 krotnej przewadze Tatarów pod Hodowem (1:100).
O emocjach jakie wzbudzała husaria wśród cudzoziemców niech świadczą tylko:
- słowa – twórcy jednej z najpotężniejszych sił militarnych siedemnastowiecznej Europy, uznawanego za jednego za najwybitniejszych wodzów w historii ludzkości – szwedzkiego władcy Gustawa II Adolfa nazywanego „Lwem Północy” oraz „ojcem nowoczesnej wojny”, który podczas bitwy pod Gniewem obserwując karkołomną szarżę husarii ze stromizny uniemożliwiającej jego zdaniem atak miał powiedzieć z zazdrością : „O gdybym miał taką jazdę; z moją piechotą obozowałbym tego roku w Konstantynopolu!”.
- bezsilny płacz sułtana Osmana II dowodzącego potężną armią turecką w bitwie pod Chocimiem i obserwującego w jednej z potyczek w dniu 7 września 1621r. jak 10 000 jego doborowej jazdy pierzcha przed szarżą 600 (!) husarzy
Jak często bywało w naszych dziejach – to także zwycięstwo pod Kircholmem nie zostało należycie wykorzystane, niemniej w czasach gdy „nasi przywódce” przyjmują często postawę kliencką wobec sąsiadów i skwapliwie godzą się na podrzędną rolę własnego kraju – warto nawiązać do spuścizny, której wszyscy jesteśmy bez wątpienia spadkobiercami i chwil, w których to Rzeczpospolita była „rozgrywającym”.
Na zakończenie przytoczę dewizę przyświecającą tej wyjątkowej formacji w czasach jej świetności: amor patriae nostra lex.
P.S. Pisząc czerpałem z książek dr Radosława Sikory „Niezwykłe bitwy i szarże husarii” oraz „Z dziejów husarii” oraz portalu kresy.pl – które polecam :).
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }