Absens carens mawiał mój nauczyciel łaciny gdy usprawiedliwiałem swoje spóźnienie na lekcję :). Zasadę ww. można odnieść także do procesu sądowego: tu także „nieobecny traci„. Dlatego dbam aby stawiać się na rozprawach lub zapewnić zastępstwo nawet w błahych sprawach, gdyż jak wskazuje doświadczenie błahymi mogą się okazać tylko z pozoru.
Praktyka sądowa – w postaci niewydawania wyroku na pierwszej rozprawie i przeznaczania jej jedynie na tzw. informacyjne wysłuchanie stron bez wzywania świadków i przeprowadzania dowodów – kusi aby się na niej nie pojawiać 🙂 – jednak konsekwencje niestawiennictwa mogą być opłakane – dlatego wolę aby dotykały moich przeciwników :).
Staram się też przełamywać dotychczasowy trend nieorzekania na pierwszej rozprawie i przekonuję sąd do wydania werdyktu właśnie wówczas – jeśli zebrany materiał dowodowy na to pozwala. Przyznam że nie jest to łatwe zadanie :). Niełatwe ale możliwe – zwłaszcza w relacjach między przedsiębiorcami – gdzie zasady profesjonalnego obrotu pozwalają zgromadzić dowody pisemne możliwe do przeprowadzenia od razu bez konieczności wyznaczania kolejnego terminu.
Często zarzuty podnoszone przez pozwanych dłużników w środkach odwoławczych od nakazów zapłaty powoływane są jedynie dla pozoru zaś ich jedynym celem jest przeciągnięcie postępowania i odroczenie w czasie wydania orzeczenia. Powoływane są wtedy zwykle jako dowody przesłuchanie stron oraz zeznania świadków, które mają obrócić wniwecz twierdzenia pozwu :). Naturalną koleją rzeczy strony czy świadkowe – jak to ludzie (zwłaszcza w dzisiejszych miękkich czasach) – niekiedy chorują i niemoc dopada ich dziwnym zbiegiem okoliczności w czasowym sąsiedztwie terminu wyznaczonej rozprawy :).
Czasami udaje się przekonać sąd do pominięcia takich dowodów.
Wówczas protokół z rozprawy może wyglądać tak: jak tutaj zaś wyrok tak jak ten tu.
Oczywiście gdyby stawił się ktoś ze strony przeciwnej przekonanie sądu do pominięcia dowodów byłoby o wiele trudniejsze – a tak: absens carens 🙂
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }