Kiedy w 2015 r. zamieszczałem wpisy o projektach legislacyjnych dotyczących uwzględniania przedawnienia przez sąd z urzędu – nie przewidywałem że prace nad projektami nabiorą tempa – zwłaszcza po wyborach 🙂
Jak widać po niedawnych zapowiedziach Ministerstwa Sprawiedliwości zapoczątkowany przez poprzednią ekipę trend działania z urzędu jest kontynuowany – co nijak się ma do kontrydaktoryjności procesu i „brania spraw w swoje ręce” :).
Działanie przez sąd z urzędu w sprawach cywilnych nie ma dobrych konotacji: to symbol czasów słusznie minionych (art. 117 § 3 k.c. obowiązywał przed 1 października 1990r.)
Dlatego cytując „klasyka”: „nie idźcie tą drogą” 🙂
Dlatego niech będzie to okazją do przypomnienia moich poprzednich wpisów traktujących o przedawnieniu uwzględnianym z urzędu:
- 28 lipca 2015: Sąd uwzględni przedawnienie bez zarzutu dłużnika? (w komentarzu pod ww. wpisem wspomniałem o tym kiedy został uchylony przepis o działaniu z urzędu)
- 17 sierpnia 2015: Przedawnienie – przerwanie biegu, zrzeczenie się zarzutu-projekty zmian
Wracając do tematu przewodniego: oprócz uwzględniania przez sąd przedawnienia z urzędu MS proponuje skrócenie okresu przedawnienia roszczenia stwierdzonego prawomocnym wyrokiem z 10 lat do 3 lat argumentując że to okres wystarczający jeśli wierzyciel jest zainteresowany dochodzeniem roszczeń. Więcej: na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości
Nie idźmy tą drogą 🙂
{ 3 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Zmiany trochę starszne. Moim zdaniem, jeżeli rozmawiamy o zobowiązaniach cywilnoprawnych to źle zidentyfikowano problem. Otóż problemem moim zdaniem nie jest zbyt długi okres przedawnienia ani brak wiedzy o przedawnieniu (w końcu celem funkcjonowania prawa zobowiązań jest ich realizacja a nie uchylanie się od ich realizacji). Realnym problemem jest natomiast przewlekłość postępowań (w szczególności sądowych), zbyt niski odsetek sporów rozwiązywanych polubownie oraz zbyt niska skuteczność egzekucji. Niestety zmiany opisane w informacji na stronie MS, pogorszą statystyki we wszystkich wskazanych przeze mnie obszarach.
Trzeba też pamiętać, że niemożliwość wyegzekwoania jednej wierzytelności np. przez przedsiębiorcę, często prędzej czy później generuje powstanie wielu innych niespłacanych wierzytelności.
Nie jest to dobry kierunek.
O jakiej kontrydaktoryjności procesu jest mowa? No oczywiście gdy przed Sądem staje bank ze swoimi prawnikami a przeciwnikiem jest bogaty przedsiębiorca ze swoimi prawnikami – zasada ta istnieje. Co jednak gdy przeciwnikiem banku (albo Ultimo) jest zwykły człowiek, który nawet nie rozumie pism i tego co sąd do niego mówi? A do tego staje przed sądem bo powód ściaga dług, którego ten człowiek nie zaciągał (bo został wyłudzony na zgubiony dowód osobisty). A powód występuje o zapłatę długu sprzed 15 lat!!!
I gdzie tu jest „równość broni”? – mniejsza już o sprawiedliwość, bo tej nie można w polskich sądach dochodzić („do sadu idzie się po wyrok a nie po sprawiedliwość”, „w sądzie wygrywa ten, który lepiej kłamie” – tych słów nie słyszałem do 2000 r. a jestem prawnikiem 48 lat, te oceny pojawiły się w XXIw).
Kontradyktoryjność rozumiem jako spór dwóch stron który poddany jest pod ocenę sądu zaś sąd jest bezstronny i nie pomaga żadnej stronie. Gdy sąd działa za stronę kontradyktoryjności nie ma.
Dług niespłacony nie wygasa wskutek upływu czasu a istnieje do czasu spłaty. Inną kwestią jest czy można go w sposób przymusowy dochodzić. Mowa oczywiście o długu faktycznie istniejącym a nie powstałym na skutek działań przestępczych.
Co do sprawiedliwości i twierdzeń jakoby dopiero po 2000r. nie można jej w sądach dochodzić to wskażę że jeśli jest Pan prawnikiem 48 lat to gdy Pan zaczynał tj. w 1969 r. (2017-48) – wcale nie było lepiej – przecież trwały procesy związane z marcem ’68 a i później nie było dobrze. Jesli wówczas Pan nie słyszał to chyba dlatego że nie słuchał. Zresztą utyskiwania na sprawiedliwość są stare jak świat 🙂