Zdarza się, że dzwoniąc do mnie pytasz na wstępie „Czy to firma windykacyjna”?
Odpowiadam wówczas: kancelaria radcy prawnego zajmująca się windykacją.
Pytasz zatem: jaka to różnica?
Wyjaśniam pokrótce: w uproszczeniu adwokaci czy radcowie prawni prowadzący kancelarię są przedsiębiorcami ale wolno im mniej niż innych przedsiębiorcom. Zawód radcy prawnego i adwokata należy do zawodów zaufania publicznego. To nakłada na nas rygory i obostrzenia nieznane innym przedsiębiorcom np: obowiązek tajemnicy zawodowej. Nie bez przyczyny: to po to abyś mógł nam ufać bardziej niż innym.
Działalność radców prawnych i adwokatów podlega ograniczeniom ustawowym jak i ograniczeniom zawartym w regulacjach korporacyjnych np: zasadach etyki. Za przekroczenie tych ograniczeń radcowie prawni i adwokaci ponoszą odpowiedzialność dyscyplinarną. Wierz mi na słowo nie jest to odpowiedzialność iluzoryczna. Firma windykacyjna takich ograniczeń nie ma.
Każdy może popełnić błąd. Może to wynikać np: z braku wiedzy czy doświadczenia. Aby ograniczyć ryzyko popełnienia błędu zdobycie uprawnień radcy prawnego czy adwokata poprzedzone jest koniecznością długoletniej edukacji w tym odbycia 5 letnich studiów prawniczych oraz zwykle odbyciem kilkuletniej aplikacji w trakcie której wiedza jest weryfikowana. Aplikanci mają też obowiązek odbywania praktyk w kancelariach, sądach itp. Aplikację kończy zdanie egzaminu ale to nie koniec nauki: radca prawny i adwokat ma obowiązek ustawicznego kształcenia i odbycia ilości szkoleń przewidzianych w cyklu szkoleniowym. Nie wyklucza to ryzyka popełnienia błędu ale je ogranicza. Firma windykacyjna takich obowiązków nie ma.
Błąd może spowodować szkodę. Aby zminimalizować Twoje ryzyko z tym związane adwokat i radca prawny podlega obowiązkowemu ubezpieczeniu – to po to abyś mógł pokryć szkodę nie martwiąc się czy sprawcę szkody będzie stać na jej pokrycie czy też nie. Firma windykacyjna takich obowiązków nie ma.
Jeśli chodzi o wynagrodzenie w sprawach windykacyjnych: zasadniczym wynagrodzeniem radcy prawnego czy adwokata są koszty zastępstwa w wysokości przewidzianej rozporządzeniem ministra sprawiedliwości. Jeśli wygrasz sprawę koszty w wysokości przyznanej przez sąd zasądzane są od Twojego przeciwnika procesowego i możesz je od niego odzyskać. Koszty zastępstwa nie pomniejszają zatem Twojego roszczenia a zasądzane są dodatkowo oprócz tego co Ci się należy. W razie skutecznej egzekucji koszty takie de facto pokrywa Twój przeciwnik. Zasadniczym wynagrodzeniem firmy windykacyjnej jest tzw. %, prowizja która pomniejsza Twoje roszczenie – de facto płacisz z własnej kieszeni. Firmy windykacyjne co prawda często współpracują z adwokatami czy radcami prawnymi (i w razie procesu wówczas może występować adwokat czy radca prawny) – niemniej firma windykacyjna występuje tu w roli pośrednika (zakładam że nikt nie pracuje za darmo i koszty zastępstwa rozliczane są z faktycznym pełnomocnikiem) zarabiającego na prowizji którą nie obciążysz przeciwnika.
{ 22 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
„Zasadniczym wynagrodzeniem firmy windykacyjnej jest tzw. %, prowizja która pomniejsza Twoje roszczenie – de facto płacisz z własnej kieszeni. ”
Czy nie po to przewidziano możliwość zasądzania tych kosztów – na mocy ustawy o terminach zapłaty? 🙂
Otóż nie do końca 🙂
Należy spojrzeć na treść art. 10 ust. 2 Ustawy o terminach zapłaty w transakcjach handlowych, który w obecnym brzmieniu wskazuje: „Oprócz kwoty, o której mowa w ust. 1, wierzycielowi przysługuje również zwrot, w uzasadnionej wysokości, poniesionych kosztów odzyskiwania należności przewyższających tę kwotę.” – z naciskiem na słowo „uzasadnionej” podkreślającym że rekompensata nie może być dowolna
Nie ma podstaw do zasądzania od dłużnika każdej umówionej między firmą windykacyjną a wierzycielem kwoty.
Standardowy nakład pracy windykacji przedsądowej odpowiada 40 Euro i aby „przełożyć”: na dłużnika wyższą aniżeli 40 euro kwotę należy wykazać że była ona uzasadniona i nie nadmierna.
Ciekawą argumentacją posłużył się jeden z sądów:
Otóż można, a nawet trzeba dochodzenie roszczeń przez firmę windykacyjną porównać do zlecenia fachowemu pełnomocnikowi (radcy prawnemu, adwokatowi) dochodzenia należności przed i w trakcie procesu. Jeżeli w wyniku wezwania przed procesem wysłanego przez radcę prawnego czy adwokata, dłużnik spełni swoje świadczenie, to nie ma żadnych podstaw do przyznania mu wynagrodzenia według stawek określonych w odpowiednim rozporządzeniu, dotyczącym wysokości należności za reprezentowanie przed sądem a przecież pracownik firmy windykacyjnej nie jest jak radca prawny czy adwokat fachowym pełnomocnikiem – nie jest też fachowym pełnomocnikiem firma windykacyjna. 🙂
Ja właśnie przekonałam się jaką surową odpowiedzialność poniósł mój adwokat za swoje błędy. Napisał pozew niezgodny z prawem, potem drugi naruszający powagę rzeczy osądzonej. Było postępowanie dyscyplinarne i owszem. Przed sądem skłamał, że sama chciałam proces w takiej postaci, a o drugim skłamał, że informował mnie o ryzyku. Podesłał aplikanta, który też skłamał w tej sprawie. Sąd uwierzył na słowo, bo żadnych umów ze mną nie podpisał, nie ustalał kształtu pozwu, a w drugiej sprawie zapewniał o sukcesie. Sąd uniewinnił adwokata, bo coś tam jednak wygrałam, a że sporo pieniędzy straciłam, to nieważne. Jestem pieniaczką i jak mnie obraził przed sądem „osobą roszczeniową”, podczas, gdy sam z jednej sprawy zrobił dwie i zarobił podwójnie. O odszkodowaniu mogę więc pomarzyć. Czy ktoś skorzystał kiedyś z OC adwokata?
Proszę mi wierzyć, że odpowiedzialność jest i to dotkliwa. Dla przykładu proszę zapoznać się z wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia 15 marca 2012 r., I CSK 330/11 – Sąd Okręgowy zasądził od adwokata ponad milion złotych Sąd Apelacyjny oddalił jego apelację a Sąd Najwyższy kasację – wyrok SN z uzasadnieniem do pobrania pod adresem: http://www.sn.pl/sites/orzecznictwo/Orzeczenia1/I%20CSK%20330-11-1.pdf.
Mało tego są kancelarie które można rzecz są wyspecjalizowane w temacie dochodzenia odszkodowań od prawników. Dla przykładu: https://odszkodowanieodprawnika.pl/oferta/odszkodowanie-od-adwokata
Może i są pojedyncze przykłady ukarania adwokatów za błędy, ale dopiero przed sądem cywilnym, a taki proces wiąże się z wysokim ryzykiem przegrania i dużymi kosztami. W razie przegranej ponosi się koszty praktycznie trzech adwokatów (pozwany, jego adwokat i adwokat ubezpieczyciela) oraz koszty sądowe. Jeśli chodzi o kancelarie dochodzące odszkodowań od prawników, to każda, do której się zwróciłam odmówiła współpracy, po podaniu informacji, że adwokat został uniewinniony przez Sąd dyscyplinarny. Jeśli rzecznik dyscyplinarny odmówi mi odwołania do Wyższego Sądu sprawa jest dla mnie zakończona, a adwokatowi się upiecze.
Nie mi oceniać jak było w Pani sprawie bo jej nie znam ale dodam że adwokaci czy radcowie prawni odpowiadają nie tylko przed sądem cywilnym i przypadki kar dyscyplinarnych są częstsze niż się komuś zdaje.
Ja już napisałam wyżej, nie wierze w te Sądy Dyscyplinarne złożone z adwokatów z tego samego miasta. Wszystko robią, żeby kolegę wybronić, mimo ewidentnych nieścisłości i kłamstw. A zawód zaufania społecznego to mit, raczej nienaruszalna kasta. Jak adwokat może, pisząc pozew o zachowek nie uwzględnić, że pozwany jest spadkobiercą i jest uprawniony do zachowku, żądając roszczenia uszczuplającego jego zachowek? Przecież to jest podstawa ujęta w przepisach KC, po to korzysta się z adwokata, żeby stosował się do przepisów Jak adwokat może pisać pozwy naruszające powagę rzeczy osądzonej, przepisując wszystko z uzasadnienia z poprzedniego wyroku? To jest ewidentne naciągactwo, ale sąd nie widzi winy, bo coś wygrałam. Poza tym pisał jak chciałam i mnie uprzedzał, że to źle – przecież to jest kpina. Umów oczywiście żadnych ze mną nie podpisał na potwierdzenie swoich słów. Nawet drobnego upomnienia nie dostał, chociaż prawnik oceniający z ORA jak również rzecznik dyscyplinarny pozytywnie rozpatrzyli moją skargę, że popełnił ewidentne błędy.
Słowa o kaście – brzmią groteskowo w sytuacji gdy do zawodu corocznie wchodzą tysiące nowych osób. Napisałem, że nie mi oceniać jak było naprawdę bo nie znam sprawy a papier (klawiatura) wszystko przyjmie – także proponuję zakończyć ten wątek zwłaszcza że takie generalizujące oceny po pierwsze nie budują wiarygodności rzucającego oskarżenia a po drugie są krzywdzące dla osób rzetelnych.
Adwokaci występują w imieniu klientów z pozwami „o pietruszkę”, roszczenia naruszające obowiązujące przepisy, roszczenia naruszające powagę rzeczy osądzonej, nie podpisując z klientami umów, nie informują o ryzyku, wręcz przeciwnie – zachęcają, zapewniają o sukcesie i biorą pieniądze z góry. Klient traci pieniądze, ponosi koszty, Potem przyjdzie taki do sądu dyscyplinarnego skłamie, że on oczywiście uprzedzał ryzyku, a klient się uparł. Sąd bez żadnych dowodów uniewinnia adwokata. Zawód zaufania społecznego? Może należy wszystko nagrywać i na wszystko brać kwity? Wziąć drugiego prawnika, który sprawdza po pierwszym? Proszę się nie oburzać, bo jako pokrzywdzona dużo już przeszłam, a w sądzie dyscyplinarnym złożonym z kolegów adwokata usłyszałam, że jestem roszczeniowa i nie rozumiem co się do mnie mówi. Etyka? Jaka etyka….
Życzę powodzenia w swojej działalności.
Jak wspomniałem pisanie o całym środowisku: występują o „pietruszkę”, nie informują, zachęcają – nie buduje Pani wiarygodności. Często strona która przegrywa wini jedynie swego pełnomocnika. Trzeba brać pod uwagę że każda ze stron decydując się na proces kieruje się jakimiś racjami – natomiast tylko jedna wygrywa. Nie znaczy to wcale że przegrywająca była z góry skazana na porażkę. Gdyby to było z góry wiadomo nikt by się na proces nie decydował. Zdarza się że strona sugeruje się prawie taką samą sprawą znajomego oczekując takiego samego rezultatu – ale to „prawie” robi różnicę. Proszę mi wierzyć że w niektórych sprawach może być i tak że przegrana bierze się z zachowania samej strony która np: zataiła coś przed pełnomocnikiem albo zwyczajnie zapomniała. Pisze Pani z goryczą że sąd bez żadnych dowodów uniewinni adwokata – oczekując że brak dowodów ma prowadzić do skazania? Do czego to by miało doprowadzić? Do uznania winnym bez dowodów?
Znowuż zarzut że w sądzie dyscyplinarnym adwokatów są inni adwokaci z tego samego miasta. Jeśli byliby adwokaci z innego miasta pojawiłby się zarzut że to też adwokaci. Jeśli natomiast osądzaliby go prawnicy nie będący adwokatami – pojawiłyby się głosy że to i tak jedno środowisko prawnicze, że ktoś z kim był kiedyś na studiach albo w jednej szkole. Przecież można to wałkować do granic absurdu. Rozumiem że ma Pani poczucie krzywdy niemniej warto brać poprawkę i nie oceniać wszystkich przez pryzmat swojej sprawy. pzdr
W moim przypadku adwokat zapewniał mnie, że nie ma żadnego ryzyka, natomiast było ryzyko powagi rzeczy osądzonej. Proszę mi wierzyć, że nie jestem upośledzona i rozumiem co się do mnie mówi. Natomiast przed sądem dyscyplinarnym skłamał, że informował mnie o ryzyku. To po pierwsze. A po drugie- jakie mają być dowody, skoro nie podpisał, że mną umowy, co jest też przewinieniem dyscyplinarnym? Przecież to on jest prawnikiem i wie jak zadbać o swoje interesy, żeby zabezpieczyć się przed ewentualnymi roszczeniami. Już samo to, że powinien wziąć ode mnie pisemne oświadczenie, iż informuje mnie o ryzyku, a tego nie zrobił jest dla niego obciążające i podważa wiarygodność jego wersji, Po prostu nie przyjrzał się sprawie, popełnił błąd i naraził mnie na straty, Druga wersja, że zlecił sprawę aplikantowi, który nie miał kwalifikacji, co adwokata nie zwalnia od winy, bo sam się pod dokumentami podpisał. Poza tym z Pana wypowiedzi wyłania się ogólny obraz jakie podejście mają prawnicy do klientów, że się czepiają o przegraną. Ciągle to słyszę, jak tylko śmiem skrytykować niekompetencję mojego adwokata, Nie proszę Pana, nie o przegraną chodzi, tylko o kłamstwa, naciąganie, nierzetelność i zrzucanie całej winy na swojego klienta. Adwokat podejmuje się sprawy z dziedziny, na której się nie zna i ją po prostu partaczy. Wszyscy jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy, z pominięciem adwokatów, jak się okazuje. Samorząd zamiast dyscyplinować takich szkodników, zwyczajnie po kolesiowsku to przyklepuje. Po ogłoszeniu wyroku wyszłam z sali zostawiając uchylone drzwi. Adwokat został w środku na długi czas, usłyszałam śmiechy, wesołe rozmowy – „panie Jurku, pani Krysiu”… Przepraszam, to ma być bezstronny sąd? Poczułam się oszukana po raz drugi i poniżona. Rzecznik dyscyplinarny nawet nie pojawił się na sprawie. Nie ma żadnych konsekwencji, to po co się starać? Można klepać pozwy niezgodne z przepisami i brać za to pieniądze. Jeszcze na apelację mnie namawiał, że na 200% wygrana. Każdy pytany o to prawnik nieoficjalnie pukał się w głowę na tym powództwem spełniającym wszystkie przesłanki naruszenia powagi rzeczy osądzonej, ale oficjalnie nabierał wody w usta. Po moich przejściach każdy miałby złe zdanie o tym środowisku.
Szczerze, jak tak przyglądam się dyskusji to mam wrażenie, że wini Pani kogo się tylko da. I w sumie tak psychologicznie – ja to rozumiem, żal, rozgoryczenie, poczucie poniżenia, przegranej. Szanuję i współczuję.
Niemniej jako osoba postronna, nie jestem ani radcą, ani adwokatem – mam wrażenie, że dosyć mało w tym precyzji co się wydarzyło, przez co widzimy tylko jedną stronę sytuacji i sporu i Pani rozżalenie na werdykt. Chcę zrozumieć. Nie krytykuję, jednak stawiam pewne tezy i pytania by być może pomóc się sskonfrontować z innym punktem widzenia.
Mówi Pani o tym, że prawnik nie zawarł umowy na piśmie i że to przewinienie. Szczerze mówiąc – już nieco się nasłuchałem, swoje też w kwestiach prawnych wiem, i jeszcze w życiu nie słyszałem by był taki obowiązek. Może Pani oświecić skąd taki wymóg?
Dostrzega Pani winę adwokata – jednak szczerze mówiąc nic poza Pani zdaniem na to nie wskazuje.
– wygrany częściowo pozew;
– brak orzeczonego przewinienia dyscyplinarnego;
– brak dysponowania przez Panią orzeczeniem karnym lub odszkodowawczym wobec tego adwokata (co przesądzało by o tym, iż faktycznie zawiniono). Zatem w tym momencie adwokat twierdzi, że zrobił dobrą robotę, Pani że nie. I spór tkwi na etapie twierdzeń – nie zaś na etapie przesądzonej.
Co więcej wygrała Pani w części sprawę – a to oznacza, iż być może po prostu przysługiwała Pani część roszczenia (sąd nie okraja roszczenia bo kara Pani adwokata) pomimo iż żądała Pani więcej. Pełnomocnik to nie magik, może informować klienta o niezasadności części roszczenia ale jest też posłuszny woli mocodawcy i wytacza w jego sprawie powództwo zgodnie z jego wolą.
Nie wiem czy pełnomocnik informował, Pani mówi że nie i to jestem w stanie zrozumieć. A co jeśli informował tylko nie utrwaliło się to Pani w emocjach związanych z wytaczaniem procesu? Nie zakładam tego, ale rozważam ewentualność.
Mówi Pani o tym, iż przegrana miała by pogrążać prawnika (adwokata, radcę) i skazywać go na niechlubną kontrolę dyscyplinarną. To akurat prowadziłoby do absurdu – tak dla przypomnienia praktycznie z każdej sali sądowej i po każdym wyroku – 50% sali wychodzi wygrana… ale to oznacza, że 50% wychodzi przegrana. Nawet jeśli miała pełnomocnika. W Polsce 5 dni w tyogdniu co najmniej połowa osób wychodzących z ogłoszenia wyroku jest niezadowolona z rozstrzygnięcia. Bo aby wygrał ktoś – przegrać musi ktoś inny. A każde ze stron uważa, że rację ma ona.
Mówi Pani o wyłącznej winie adwokata. To ciekawe o tyle, że chyba w tej dyskusji padło iż udało się Pani ustalić iż adwokat ma nieprzychylne opinie itd. To delikatnie – niestety – ale przemawia przeciwko samej Pani. Dokonała Pani wyboru. Wybór może być dobry lub zły. Być może – hipotetycznie zakładając niesumienność adwokata – częściowo nie da się ukryć, że jest też Pani osobą która wybrała akurat jego, dokonała Pani wyboru świadomie spośród rzeszy innych, więc i na Pani częściowo spoczywa odpowiedzialność.
Sprowadzając to do prostoty – jak zamawiam fliziarza to na mnie częściowo ciąży odpowiedzialność za to kogo wynająłem, sprawdzenie tej osoby, kontrolowanie jej pracy na tyle na ile to możliwe. Jak on kładzie mi płytki nie tak jak chce – to go upominam, potem kolejne kroki robię tak, by móc to udowodnić. Jeśli nadal mnie nie słucha – zwalniam go, szukam kogoś innego, skoro się nie sprawdził. Jeśli bym pozwalał mu kontynuować – nie mam prawa się po paru ładnych tygodniach pracy co dziwić, że mam flizy na suficie choć chciałem na podłodze.
Niemnie – jak mówię, w żaden sposób nie chce wybielać tamtego adwokata. Jednak – pewne skutki są efektem też pewnych niedopatrzeń (przynajmniej ja tak je widzę z zewnątrz z tych krótkich kwestii które Pani tutaj pisze).
Nie winię kogo się da. Podkreślam, że byłam w tym procesie pokrzywdzoną, a nie skarżącą. Oskarżającym był rzecznik, który na podst. mojej skargi dopatrzył się przewinień adwokata, wszczął dochodzenie i przekazał sprawę do sądu. Także to on przeanalizował działanie adwokata i dostrzegł jego winę, nie ja.
Co do umowy – Orzeczenie WSD z dnia 24 października 2009 r., WSD 19/09: Do obowiązków adwokata przyjmującego sprawę należy dokładne poinformowanie klienta o zakresie udzielonego i
przyjętego zlecenia i sporządzenie jednoznacznych dokumentów, jak umowa.
Poza tym jak stwierdził rzecznik w oskarżeniu, w sytuacji, kiedy pozew narusza powagę rzeczy osądzonej, a klient upiera się przy tym roszczeniu, adwokat powinien wziąć pisemne oświadczenie, że informował klienta o ryzyku. Adwokat nie wziął, a sąd przyjął za pewnik, że informował.
Jeśli chodzi o roszczenie , to PRZYSŁUGIWAŁO mi się zgodnie z prawem od pozostawionego majątku 65 tys zachowku. Było dwóch pozwanych. Adwokat zażądał niezgodnie z obowiązującymi przepisami 50 od jednej osoby i 15 od drugiej naruszając jej zachowek, gdzyż był on spadkobiercą jak ja. Prawidłowo zgodnie z przepisami kc powinien zażądać 60 od jednej i 5 od drugiej, Czyli kwota była dobra, ale nieprawidłowo zażądana, a błędy pełnomocnika obciążają stronę. W wyniku źle skonstruowanego żądania sąd zasądził mi od jednej osoby 50 od drugiej 5, czyli tak jak stanowią przepisy, a 10 tys od drugiej odrzucił. W związku z tym, że roszczenie do drugiej osoby było 70% niesłuszne, nie zasądził mi kosztów zastępstwa procesowego i przywalił koszty sądowe. Tu rzecznik nie miał wątpliwości, że z winy adwokata.
Następnie adwokat wystosował ponownie pozew o zachowek o10 tys do pierwszej osoby z tej samej masy spadkowej, co narusza podstawową zasadę w prawie, czyli powagę rzeczy osądzonej. Już nie mówiąc o tym, ze wziął honorarium drugi raz od tej samej kwoty zachowku. Tu adwokat się upierał, że uprzedzał mnie o ryzyku, kiedy właśnie kłamał i zapewniał mnie o sukcesie.
Jak już napisałam wcześniej, nie jestem troglodytą, aby nie widzieć różnicy między przegraną procesu, a przegraną z winy adwokata. Wiadomo, ze 50% ludzi przegrywa, ale winę stanowi związek przyczynowo-skutkowy między przegraną, a popełnionymi przez pełnomocnika błędami.
Nie padło nigdzie w dyskusji, że ustaliłam, iż adwokat ma nieprzychylne opinie. Miałam po prostu pecha, ze trafiłam na niego. Chociaż później, już po przegraniu przez ze mnie procesów po 2014 r pojawiły się negatywne opinie w necie, że ludzie stracili pieniądze, w wyniku błędnie sporządzonych umów przez tego adwokata i że przekazuje on sprawy aplikantom, którzy źle je prowadzą. Ale to już dla mnie opinie po czasie.
Jeśli chodzi o orzeczenie karne, to prokurator takimi sprawami się nie zajmuje. To jest spór cywilno-prawny, że adwokat źle wykonał swoją robotę. Jeśli chodzi o odszkodowawcze, to kolejność jest odwrotna, Skazanie dyscyplinarne jest pomocne w odszkodowawczym, dlatego najpierw jest sąd dyscyplinarny potem ubezpieczyciel.
Natomiast cały akapit o dokonaniu przeze mnie złego wyboru, to jest zrzucanie winy na ofiarę, czyli trwała tendencja w polskim sadownictwie. „Sama jest sobie winna, po co tam lazła”… Ja nie jestem wróżką, żeby wykryć, który adwokat jest dobry, natomiast samorząd adwokacki jest od tego, żeby eliminować ze swojego grona prawników, którzy wezmą wszystko, byle dla kasy, a nie kryć ich nierzetelność. W końcu adwokaci też się specjalizują w różnych dziedzinach prawa, a nie sprzedają cebulę. Oczywiście, że pluję sobie w brodę, ale ponoć najlepsi też knocą sprawy – rutyna.
Jak można kontrolować prawnika? Przecież ja się nie znam na prawie, gdybym się znała, sama bym sobie sprawę w sądzie przeprowadziła, także porównanie do kładzenia płytek nie jest dobre. Każdy widzi, czy płytki są krzywo. Miałam wynająć innego adwokata do kontroli pierwszego? Podwójnie płacić? Solidarność zawodowa nie pozwoli na wytknięcie błędu i koło się zamyka, Adwokat bierze kasę z góry wiec zwolnienie go nie jest takie proste, bo kasa przepadnie, a drugiemu trzeba zapłacić tyle samo. Poza tym błędy wychodzą po przegraniu, wiec i tak jest za późno na cokolwiek. Gdyby człowiek wiedział, ze się przewróci, toby się położył. Takie wywody zresztą tworzą z ofiary winnego. Nie ważne, ze ktoś cię skrzywdził, poszukuje się usprawiedliwienia dla sprawcy.
Mi chodzi jeszcze o coś: o generalizowanie.
Nie podważam tego, że mogło być tak jak opisano w komentarzu, niemniej negatywna ocena – na podstawie swojej jednostkowej sprawy – wszystkich wykonujących zawód to chyba nieporozumienie i droga donikąd. W ten sposób można przecież dojść do absurdalnych wniosków, że wszyscy sportowcy to ….a wszyscy lekarze to…a wszyscy księża to…a wszyscy kierowcy to…wszyscy przedsiębiorcy to…Takim sposobem krytykant z grona ludzi uczciwych może wykluczyć wszystkich – za wyjątkiem chyba siebie….
Dokładnie. Idąc tym tropem można powiedziec: że zdarzyło się na pewno że jakiś klient oszukał adwokata (nie zapłacił mu za usługę, wykorzystał do złych celów), czy w takim razie należy uznać że Pani jako klient adwokata też jest zła i nieuczciwą bo takie sytuacje się zdarzają? 🙂
Ha, ha, ha 🙂 Powiem Panu że miałem kilka takich przypadków, że klient po mówił że nie ma gotówki i tylko pójdzie do bankomatu – po czym oczywiście nie wracał…. Ale przynajmniej można się teraz z tego pośmiać 🙂
Ja mam głównie klientów z pisemnymi umowami. I nawet to nie powstrzymuje ich od unikania zapłaty 😉
Właśnie dowiedziałam się, że rzecznik nie będzie apelował do Wyższego Sądu, Komentarz jego był taki – trafiła Pani na głupiego partacza, ale nic nie mogę zrobić. Tak to wygląda.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia….. Jak się widzi/słyszy taki uchachany sąd dyscyplinarny razem z obwinionym, świeżo uniewinnionym adwokatem, to można odnieść takie wrażenie, że całe to środowisko, to towarzystwo wzajemnej adoracji, które krzywdy sobie nie da zrobić. Sąd nie powinien tak się spoufalać z obwinionym, bo to naprawę rodzi podejrzenia o ukręcaniu łba każdej sprawie. Ja wiem jak było, jakie były rozmowy, ustalenia i zapewnienia, a co potem mówił adwokat w trakcie rozpraw – kłamał jak z nut. Aplikanta podał jako niby świadka, który ależ oczywiście potwierdził jego wersję. To jest przykre.
Ok, jesteś przekonana o swojej racji. Zatem dlaczego nie udowodnisz jej przed sądem uzyskując odszkodowanie?
Przykład medialny – małżeństwo odzyskało kasę za mieszkanie od notariusza – za błędnie sporządzony akt o ile mnie pamięć nie myli, bo wywołał on dużo komplikacji i mocno to ich pokrzydziło z tego co czytałem. Zatem się da.
Mając taki wyrok – będziesz miała sprawę jasną. Polecam zrób to, da Ci to spokój ducha i odpowiedź czy masz rację.
Ja jestem przekonana, bo rzecznik dyscyplinarny oraz adwokat z ORA, który oceniał te sprawy uznali działania adwokata negatywnie. Jeśli nie byłoby podstaw, nie wszczęto by postępowania przeciwko niemu. Uniewinnienie adwokata niestety pokrzyżowały plany na odszkodowanie, bo ubezpieczyciel zatarł ręce, że bez wyroku sądu nic nie zapłaci. Wątpię, żeby sądzenie się kolejne lata z adwokatem i jego ubezpieczycielem dało mi spokój ducha, Jak widać adwokat zadbał, abym nie miała żadnych dowodów, a brak ich sąd bierze na korzyć obwinionego. Gdybym nagrywała wszystkie rozmowy mogłabym udowodnić, że kłamał przed sądem dyscyplinarnym. Koszty w razie przegranej byłyby duże, nie chce stracić kolejnych pieniędzy. Poczytaj sobie wyroki, jak trudno o odszkodowanie od prawnika, jak ludzie musieli ponieść koszty trzech prawników. Zresztą już miałam próbkę w sądzie dyscyplinarnym jak to wygląda- nie ważne, że popełnił błędy, musiałabym wszystko przegrać, żeby go uznali za winnego.
właśnie dowiedziałam się, że rzecznik nie będzie apelował do wyższego sądu dyscyplinarnego, Komentarz jego był taki – trafiła pani na głupiego partacz, ale nic nie mogę zrobić. Tak to wygląda.