Dzisiejszy wpis miał dotyczyć czegoś zupełnie innego, ale nie mogłem się powstrzymać aby podzielić się pewną wiadomością. Jak zapewne wiesz z notki o mnie, kibicuję polskim przedsiębiorcom. Szczególnie cieszą mnie sukcesy moich klientów 🙂 Rozwój niektórych miałem szansę obserwować i wspomagać od początku. Jeden z nich został właśnie zakwalifikowany do dofinansowania przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. To duży sukces.
Dofinansowania skierowane są głównie do małych i średnich przedsiębiorstw zatem gdy pojawia się program skierowany do dużych firm rywalizacja jest nasilona. Przez gęste sito selekcji spośród ponad stu dużych przedsiębiorstw zostało wytypowanych jedynie 12 firm. W tym gronie znalazło się kilka firm które zostały stworzone od podstaw przez polskich przedsiębiorców a nie są jedynie polskimi oddziałami zagranicznych podmiotów. Jeśli chcesz dowiedzieć się kto spełnił wymagające kryteria i jacy potentaci znaleźli się poza listą kliknij tutaj.
Dlaczego o tym piszę? Otóż cenię ludzi z pasją i chętnie słucham historii tych którym się powiodło o tym „jak to się zaczęło?”. A zaczęło się od marzenia:). W latach osiemdziesiątych założyciel firmy – inżynier elektryk z wykształcenia – założył mały zakład przezwajania silników. Chciał mieć coś swojego ale wówczas zderzył się z problemem ogólno-znanym w krajach demokracji ludowej a mianowicie z problemem dostępności towarów. Jak to celnie ujął Stefan Kisielewski „socjalizm bohatersko walczył z problemami nieznanymi w żadnym innym ustroju” – zatem brakowało wszystkiego zaś mojemu bohaterowi doskwierał szczególnie niedostatek przewodów elektrycznych i drutu nawojowego do przezwajania silników. Gdy peregrynował w poszukiwaniu tych deficytowych towarów wszędzie słyszał że sprzedać to mu nie sprzedadzą bo nie mają ale chętnie kupią każdą ilość. Od tej chwili intensywnie myślał o uruchomieniu produkcji w tym zakresie.
Szansa pojawiła się wraz ze zmianą ustroju. W 1990 r. zakupił używaną linię produkcyjną, sam ją obsługiwał po czym produkt finalny rozwoził po kraju samochodem FSC ŻUK 🙂 Niewątpliwym atutem tamtych czasów był niesamowity popyt: wszystko schodziło „na pniu” a w dodatku klienci chętnie i terminowo płacili. Zakład się rozrastał. Przeszedł etapy: od jednoosobowej działalności poprzez spółkę jawną do spółki z o.o. Towarzyszyłem mu na tych etapach. Od 1999r. jestem prawnikiem tej firmy. Widziałem jak z małego lokalnego zakładu wyrosło duże przedsiębiorstwo liczące się nie tylko na mapie województwa ale i kraju. Widziałem jak spełnia się marzenie.
I właśnie tego Tobie czytelniku życzę: spełniania marzeń 🙂
{ 2 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Bardzo przyjemny wpis 🙂 dziękuję za inspirację 🙂 to jest własnie to – spełniać marzenia 🙂
Dziękuję 🙂
🙂