Wielu przedsiębiorców boryka się z odpowiedzią na pytanie czy ubezpieczać transakcje czy też nie. Czasami dzielą się wątpliwościami ze mną i oczekują porady w tym zakresie. Mówię im wówczas że to ich decyzja i ocena ryzyka a przy tym powtarzam to co kiedyś usłyszałem od mojego klienta – także przedsiębiorcy.
Otóż przedsiębiorca ów przekalkulował opłacalność takiego przedsięwzięcia i doszedł do następujących wniosków: kwotę składki jaką miałby uiszczać z tytułu ubezpieczenia transakcji odkładał na osobne konto i na koniec roku dokonywał obrachunku tzn. czy miał w danym roku tzw. „wtopy” których mógłby uniknąć korzystając z ubezpieczenia i ile ubezpieczyciel by mu wówczas wypłacił. Jeśli dany rok zakończył się bez takich „wpadek” – kwota składek jakie zaoszczędził i innych kosztów związanych z obsługą umowy ubezpieczenia stanowiła czysty zysk 🙂 zaś jeśli takowe się zdarzyły wówczas odejmował koszty ubezpieczenia od sumy jaką otrzymałby tytułem odszkodowania.
Wyszedł z prostego założenia: ubezpieczenie musi się ubezpieczycielowi opłacać a skoro tak to za tę opłacalność płacą przedsiębiorcy zawierający z ubezpieczycielem umowę.
Analizowałem umowę jaką mu zaproponowano: ubezpieczający transakcję przedsiębiorca zyskiwał ochronę – ale jedynie w granicach określonych przez ubezpieczyciela: tj. w ramach przyznanego przez ubezpieczyciela limitu zaś ewentualne odszkodowanie nie wynosiło wcale 100 % owego limitu tylko np: 80% zaś 20% obarczone było ryzykiem ubezpieczającego obrót przedsiębiorcy i wypłacane było po wyegzekwowaniu roszczeń od dłużnika.
Z polskiego na nasze: jeśli chciał sprzedać klientowi towar na 100 tys. zł – zaś ubezpieczyciel skłonny był ubezpieczyć jedynie 10 tys. zł to w razie zaistnienia szkody tj. braku zapłaty ze strony kontrahenta ubezpieczyciel wypłacał ubezpieczającemu transakcję jedynie 8 tys. zł jako 80% od ubezpieczonej kwoty 10 tys. zł.
Mało tego jeśli przedsiębiorca zdecydował się jednak sprzedać ponad limit to płacił składkę za ubezpieczenie od wartości faktycznie sprzedanej. Wynikało z tego że mimo iż ubezpieczony był limit to kwotę za ubezpieczenie płaciłby od całego obrotu – także przekraczającego limit – w omawianym przykładzie płaciłby od 100 tys.zł. Do tego nie można zapominać, że jeśliby ubezpieczyciel wypłacił w danym roku odszkodowanie wówczas w roku kolejnym składka wzrośnie.
Do tego nie można było wyłączyć poszczególnych (sprawdzonych i terminowo płacących) kontrahentów od ubezpieczenia i składkę płaciło od wszystkich transakcji wszystkich kontrahentów.
Wspomniany przedsiębiorca nie zdecydował się na ubezpieczenia ale niektórzy inni moi klienci postanowili spróbować przy czym w umowie z ubezpieczycielem zastrzegli aby sprawy przeciwko dłużnikom dochodzone w ramach ubezpieczenia prowadził wybrany pełnomocnik tzn. „ich” pełnomocnik – czyli ja 🙂 Chcieli mieć pewność że proces i egzekucja będą prowadzone jak należy 🙂 Po roku z uwagi na szkodowość składka wzrosła na tyle że klienci zrezygnowali z ubezpieczenia – niemniej przez rok byłem pełnomocnikiem jednego z największych ubezpieczycieli transakcji 🙂
Jeśli ubezpieczasz transakcje wiedz że także wówczas możesz mieć swojego pełnom0cnika 🙂
{ 2 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Z ubezpieczeniami transakcji wiążą się liczne niedogodności.
a) Tego typu umowa wymaga staranności ze strony ubezpieczającego. Wystarczy spóźnić się z opłatą składki, by ubezpieczyciel stwierdził, że ochrona ubezpieczeniowa nie obowiązuje za dany okres albo w stosunku do konkretnego kontrahenta/dłużnika.
b) Nie możemy prowadzić samodzielnych negocjacji z dłużnikami ani zwierać z nimi ugód bez pośrednictwa zakładu ubezpieczeń.
c) Kontakt z zakładem ubezpieczeń wymaga wiele cierpliwości. Szczególnie uciążliwym jest zwrot tytułów wykonawczych po całkowicie bezskutecznych egzekucjach, które chcielibyśmy później wykorzystać do wyegzekwowania zasądzonego wkładu własnego.
Podczas trwania takiej umowy miałem wrażenie, że zakład ubezpieczeń w pierwszej kolejności starał wyszukać powodów, by nie wypłacić odszkodowania.
Mimo ww. wad należy również zwrócić uwagę, że opłacamy przede wszystkim transakcje ryzykowne z kontrahentami, którym nie możemy ufać. Wypłata odszkodowania pozwala zrekompensować straty. Tutaj rodzi się pytanie o powód podejmowania takiego ryzyka. Cóż większa sprzedaż to większe rabaty u producenta i po prostu zysk.
To prawda. Niemniej koszty ubezpieczenia to spory wydatek. Nie każdy ma taką marżę aby zawrzeć w niej ubezpieczenie i zarobić. Minusem jest także i to że składkę płaci się także od całego obrotu czyli nie tylko od transakcji ryzykownych ale i od bezpiecznych – czyli składka jest spora a w razie wypłaty odszkodowania jeszcze rośnie. Na ubezpieczenie decydują się głównie ci którzy mają marże na tyle dużą że zarobią nawet jak dostaną 80% z ubezpieczenia.