Sytuacji, kiedy poręczenie udzielone kiedyś dłużnikowi uratowało później pieniądze wierzyciela mogę z własnego doświadczenia przytaczać bez liku. Szczególnie cenię sobie poręczenie wekslowe.
- W jednej sprawie wystawca weksla – sp. zo.o. – ogłosiła upadłość. Gdyby nie poręczenia udzielone – kiedyś, dawno temu – przez wspólników, zarząd i prokurentów można było by zapomnieć o pieniądzach. Ba – sami poręczyciele zapomnieli o udzielonym poręczeniu i w chwili dochodzenia roszczeń byli już byłymi wspólnikami, członkami zarządu czy prokurentami. Ja nie zapomniałem i skutecznie egzekwuję od nich całość roszczenia :). Wierzyciele, którzy zawczasu nie zadbali o zabezpieczenie płatności byli bezsilni.
- W podobnej sprawie zarząd który poręczył za sp. zo.o. – „stawał na głowie” aby zaspokoić zabezpieczonego w ten sposób wierzyciela i nie odpowiadać za spółkę. Inni wierzyciele mogli jedynie pomarzyć o odzyskaniu nawet części należności.
- Wierzyciel, który skłonił wspólników spółki jawnej do poręczenia za spółkę nie musi czekać z egzekucją wobec nich do czasu aż egzekucji z majątku spółki okaże się bezskuteczna. Inni wierzyciele muszą wykazać bezskuteczność egzekucji z majątku spółki i dopiero mogą egzekwować z majątku jej wspólników.
- W innej sprawie egzekucja wobec jednego przedsiębiorcy okazała się bezskuteczna – jednak przypomnienie o poręczeniu udzielonym kiedyś przez żonę okazało się wystarczające aby pieniądze szybko się znalazły. Wierzyciele którzy nie posiadali tego typu zabezpieczeń do dziś nie zostali zaspokojeni.
- W kolejnej sprawie po otrzymaniu przez żonę dłużnika nakazu na podstawie poręczonego przez nią kiedyś weksla – natychmiast skontaktowała się reprezentująca ją kancelaria z prośbą aby nie kierować sprawy do komornika z uwagi na możliwy skandal w środowisku – (zajmowała wysokie stanowisko urzędnicze)
- Innym razem za początkującego, młodego przedsiębiorcę poręczyli rodzice. Gdyby nie to można byłoby „szukać wiatru w polu” – ponieważ obecnie nie prowadzi działalności i nie wiadomo gdzie przebywa zaś dług spłacają poręczyciele – z emerytury.
- Za innego przedsiębiorcę kilkanaście lat temu – na początku współpracy – poręczyły wekslowo jego dorosłe dzieci – wówczas w wieku maturalnym. Wówczas takie poręczenie nie miało może wielkiej wartości – wszak i tak nie miały pracy ani żadnego majątku – zatem nie było też oporów w jego udzieleniu. Przez szereg lat współpraca z kontrahentem układała się harmonijnie i weksle nie były wykorzystywane. Nagle coś tąpnęło i poręczone weksle okazały się zbawienne. Przedsiębiorca był przewidujący i poprzenosił majątek na swoje dzieci w czasie uniemożliwiającym skorzystanie ze skargi pauliańskiej. Obecnie w stosunku do dłużnika głównego egzekucja jest bezskuteczna – ja zaś skutecznie egzekwuję z majątku jego następców – jako poręczycieli.
Takie i inne sytuacje utwierdzają mnie w przekonaniu, że warto być przewidującym i warto żądać zabezpieczeń – nawet jeśli w chwili zaciągania zobowiązania przez dłużnika nie wydają się wiele warte.
Do czasu, gdy nie zdarzy się coś co grozi wypłacalności kontrahenta możesz nie widzieć konieczności i sensu zabezpieczania płatności. Do tego z pewnością napotkasz na zdecydowany opór po drugiej stronie.
- Dlaczego żona ma poręczać? Ja mam swoją firmę a ona swoją.
- Jak to oczekujecie poręczenia żony? Przecież mamy rozdzielność majątkową.
- Poręczenie konkubenta ? Przecież nie mamy ślubu.
- Poręczenie dzieci? Przecież są dorosłe na własnym rozrachunku.
- Poręczenie rodziców? Przecież jestem dorosły i samodzielny.
- Prezes zarządu ma poręczać za spółkę z o.o. ? Przecież spółka jest odrębnym podmiotem – posiada osobowość prawną – prezes może poręczyć w jej imieniu a nie za nią.
- Poręczenie prokurenta czy wspólnika spółki z o.o.? Przecież nie odpowiadają za zobowiązania spółki.
- Poręczenie wspólnika spółki jawnej? Przecież i tak odpowiada akcesoryjnie.
- Dlaczego uważasz, że nie zapłacę.
- Inni nie żądają poręczeń.
Takie lub podobne reakcje/przeszkody możesz usłyszeć od swoich kontrahentów gdy oczekujesz zabezpieczenia przez poręczenie płatności z odroczonym terminem tzw. płatności przelewowych.
Pomimo, że mnożą trudności i przeszkody – nie ustępuj: żądaj zabezpieczeń. Naprawdę warto.
Patrz w przyszłość, żądaj poręczeń, zakładaj najgorsze scenariusze. Gdy się spełnią będziesz przygotowany.
Takie poręczenie może uratować kiedyś Twoje pieniądze.
{ 10 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
W latach 90tych znaleźienie poręczyciela do poręczenia pożyczki, kredytu, czy jakiejś umowy było bardzo proste. Często nawet sąsiedzi poręczali sobie wzajemnie. Dziś sporo się zmieniło i opór przez poręczaniem jest często bardzo duży (nie żebym się dziwił 🙂 ). Niemniej racja z punktu widzenia wierzyciela poręczenie daje znakomite efekty. Osobiście uwielbiam mieć weksel z awalem.
To prawda. Kiedyś niektórzy poręczali kredyty w ich mniemaniu jedynie grzecznościowo – bo kredytobiorca nie miał zdolności kredytowej – i później byli zdziwieni że ktoś żąda od nich zapłaty.
Dobre i obrazowe pokazanie co daje poręczenie.
Aktualnie problemem jest opór materii po drugiej stronie.
Zawsze są dwa argumenty – jeśli chcą być solidni i zapłacić, to co za problem z poręczeniem?
A jeśli nie chcą zorganizować poręczenie, to może jest coś na rzeczy i czy aby na pewno warto z nimi handlować?
Zbigniew Korsak
To prawda opór po drugiej stronie jest. A i pracowników sprzedawcy którzy na co dzień kontaktują się z kupującymi i mają z nimi nierzadko koleżeńskie relacje ciężko przekonać do zasadności żądania zabezpieczeń w tym poręczeń. Sens widać dopiero jak „mleko się rozleje”.
Zbugniew – „jeśli chcą być solidni i zapłacić” – to ok, widzę sens w poręczeniu weksli zupełnych (na określony termin i datę). Ale nie ma sensu poręczać weksli in blanco, bo się może okazać, że i za 50 lat się będzie ściganym za jakiś dług. Co ważne – bez możliwości odwołania swojego poręczenia nawet przed wypełnieniem weksla. Sensu w tym nie ma (poza „mojszą” racją wierzyciela)/
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :). Jeśli sprzedaję komuś na kredyt – na podstawie długoletniej umowy ramowej – i nie wiem jaka będzie kwota niespłaconych w terminie wierzytelności – żądam weksla in blanco. Jeśli wartość majątku wystawcy nie wystarcza na ewentualne zaspokojenie długu żądam poręczenia. Zgadzam się zwykle na zakaz indosowania. W przypadku gdy to ja kogoś kredytuję – to ja ryzykuję pieniądze zatem mogę oczekiwać daleko idących zabezpieczeń. Dla obawiających się podpisana weksla alternatywą jest przedpłata czy gwarancja bankowa.
Można to rozwiązać wekslem płatnym za okazaniem (czyli po pewnym czasie przedawniającym się) z określoną sumą wekslową (wszak maksymalna wysokość kredytu kupieckiego jest znana), wówczas wierzyciel dostaje zabezpieczenie tak samo dobre, a poręczyciel (i wystawca) ryzykuje tylko przez określony czas. Po pewnym czasie można wymienić weksel na nowszy.
Zwracam bowiem uwagę, że po podpisaniu weksla poręczyciel nie ma możliwości kontroli co się z wekslem dzieje, i czy nie jest używany do zabezpieczenia innych transakcji. Poręczenie weksla jest zatem tak jakby podaniem loginu i hasła do swojego konta – można i tak, ale nie powinno się dawać takiego loginu i hasła bez ograniczenia i kwotowego, i czasowego.
Właśnie maksymalna kwota kredytu nie zawsze jest znana a przynajmniej nie jest stała i zmienia się często w zależności od różnych czynników a obrót gospodarczy jest dynamiczny (złapał dużą inwestycję z pewnym płatnikiem – większy kredyt, słyszy się że klient komuś zalega – mniejszy kredyt, rozpoczyna działalność mniejszy kredyt, działa już kilka lat – zwiększam kredyt). Druga sprawa to niechęć przedsiębiorców do tzw. papierologii. „Przecież już raz wam podpisywałem”, „Towar potrzebuję na już a żona wraca za dwa miesiące” „Szef jest na wakacjach a ja muszę najpóźniej za tydzień zakończyć robotę”. Pół biedy gdyby wierzyciel miał kilkunastu takich klientów ale w przypadku kilkuset sprawa się komplikuje (konieczność zaangażowania zwiększonej liczby przeszkolonych pracowników)? Wreszcie problem logistyczny. Obsługuję wieloodziałową hurtownię – oddziały w całym kraju – siedziba w Lublinie. Kilkaset umów ramowych zabezpieczonych wekslami oznacza kilkaset spotkań wystawców jak i pracowników remitenta. Zwielokrotnienie tych spotkań w celu zabezpieczenia wekslem konkretnej transakcji – jest komplikacją nie tylko dla wierzyciela ale i dla dłużników wekslowych: ludzie chcą się zająć swoją pracą a nie wymianą weksli. Ciągle zwracam uwagę, że główne ryzyko ponosi kredytujący – bo weksel nie gwarantuje mu odzyskania pieniędzy.
Nie widzę tu żadnych argumentów przeciwko takim z góry zakreślonym wekslom. Nieznana kwota? W gwarancji bankowej kwota musiała by być jeszcze bardziej znana i na pewno byłaby niższa, niż wynegocjowana na wekslu, termin też byłby krótszy, już nie wspominając o tym, że mało kto taką gwarancję by dostał. Kwestia spotkań – raz na kilka lat nie można się spotkać? Nie ma co wymyślać problemów 😉 Oczywiście jeśli ktoś marudzi („po co znów weksel”), to niech podpisuje in blanco, w końcu nie możemy zabronić komuś głupio postępować 🙂 Kto chce, znajdzie rozwiązanie bezpieczne dla obu stron, kto nie chce, będzie piętrzył problemy 🙂
pozdrawiam 🙂